Dzien.. jak codzien.. pogoda do dupy.. sprzatam.. hmm TAK TAK.. tradycyjnie sprzatam.. by juz za godzine znowu nie moc niczego znalezc..;// no tak to juz ze mna jest.. jutro wielkie spotkanie.. przyjezdza do mnie koles z Wawy.. i co z tego?? hmm jakos kompletnie mnie ten fakt nie rusza.. nie wierze w milosc a juz tym bardziej w zwiazki pomiedzy ludzmi z netu.. jestem strasznie zrazona.. i mysle ze moj dystans jest uzasadniony.. po kazdym spotkaniu powtarzam sobie.. JUZ NIGDY WIECEJ.. ale jakos zawsze to lamie.. hmm czemu??? no to chyba jasne.. ludzenie sie.. nadzieja matka glupich itp..